piątek, 26 lutego 2016

Tablica- obraz

Ponieważ krzesła do komódki jeszcze nie skończyłam, choć już połowę roboty mam za sobą, ale wciąż nie wiem jaką taśmę ozdobną dodać, to postanowiłam w międzyczasie zrobić coś innego i tak oto powstała ta tablica.
Jakiś czas temu kupiłam ramę do zdjęcia czy obrazu, jest drewniana więc miałam ją przeszlifować i pomalować po swojemu, ale stała tak sobie czarna z białym tłem i przekonała mnie do siebie, postanowiłam więc nie przemalowywać jej a tylko wstawić płótno lniane, które będzie ozdobą samą w sobie lub tablicą, do której poprzyczepiać można jeszcze jakieś ozdoby.  
Widziałam wiele takich tablic, ale jak taką zrobić samemu nie miałam pojęcia. Przygotowałam płótno, taker no i do dzieła. 
Zawsze jak robię coś takerem, to bardzo się spocę. Nie wiem, czy z wysiłku, czy z wrażenia i strachu żeby mi gdzieś wszywka nie wystrzeliła gdzie nie trzeba, ale koncentracja i pilnowanie, by moje dzieci nie kręciły się obok, żeby przypadkiem coś im się nie stało, to wszystko razem sprawia, że po takim zajęciu muszę zmieniać bluzkę bo jest przepocna.  Mogłabym więc takie zajęcie zaliczyć do spalających kalorie przy nie dużym wysiłku fizycznym, bo przecież stoję w miejscu a pocę się jak kurczak;))
W każdym razie udało się stworzyć tablicę bez większych strat prócz tego stresu, w dość krótkim czasie, no i jest stoi sobie i pięknie wygląda:) ciesząc moje oczy.
Tablicę można powiesić, ale na razie stanęła na komodzie, którą też pierwotnie miałam przemalować, ale jest w tak dobrym stanie, że sumienia nie mam jej ruszyć i dlatego w każdym kącie mam inny kolor mebli, ale na razie tak mi się podoba więc tak zostaje.
Komódka ładna i pojemna skrywa moje skarby, ale o tym niżej.
A tu drewniany talerz, który był pomalowany lakierobejcą, ale wyszlifowałam go i pomazałam farbami białą i złotą. W efekcie prezentuje się moim skromnym zdaniem dużo lepiej niż wcześniej.

A poniżej moje skarby w komodzie :) czyli perfumy, które uwielbiam uwielbiam uwielbiam i mam ich sporo. Pamiętajcie żeby perfumy chronić przed światłem i zmianami temperatury, wtedy będą długo posiadały swój piękny zapach, bo się po prostu nie zepsują i będą wam służyły wiele lat. Dlatego najlepiej trzymać je w kartonikach i zamkniętej szafce.
Pewnego wieczoru, gdy moja ośmioletnia córeczka nie mogła zasnąć i oczywiście chciała się ciągle do mnie tulić, zapropowałam, że dam jej mój sweter pachnący mną czyli moimi perfumami, ona przystała na to i przytuliła się do niego, po czym po kilku minutach już słodko spała. Od tamtej pory moja córeczka dostaje buziaka na dobranoc i grzecznie zasypia szczęśliwie tuląc co wieczór mój sweter, który koniecznie musi pachnieć na jej życzenie słodką perfumą więc, gdy za słabo już czuć zapach muszę skropić go perfumą przed jej snem:) I jak tu nie traktować serio dobroczynnej mocy perfum :))
A tu jeden z moich ukochanych zapachów, który bardzo lubię mieć na włosach przy twarzy, żeby go długo czuć. Perfumy działają na mnie jak aromaterapia, czując na sobie piękny zapach od razu czuję się lepiej :) Ten zapach mojej córci do gustu jednak nie przypadł, ale ja bardzo lubię go na moich włosach.
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu, pozdrawiam serdecznie, życzę zdrówka i do następnego razu.
Kristelle 

wtorek, 2 lutego 2016

Ta szafeczka ma twarz?

Po świętach i choince zostało tylko wspomnienie i "ciemność". Najbardziej brakuje mi lampeczek, które rozświetlały ciemność, w której ostatnio lubię się relaksować. Żeby umilić sobie życie i wypełnić pustkę poświąteczną zebrałam się w końcu w sobie i przygotowuję miejsce, na które mam nazwę toaletka-sekretarzyk, gdyż takiego miejsca mi brakuje. 
Starą szafeczkę, która na moje oko już wcześniej została złożona z dwóch zupełnie innych stylowo mebli, bo nóżki zupełnie nie pasują do górnej części, wyglądają jakby je od jakiegoś stoliczka zabrano a górna część z szufladą pochodzi od mebelka z zupełnie innego stylu, kupiłam przez internet. Kupiłam ją bo była bardzo zniszczona a zależało mi na meblu, którego nie będę się bała zniszczyć, gdyż w większości mebli, które mam nie mam odwagi ich przerobić, gdyż są w za dobrym stanie. Oh jak się cieszyłam, że będę mogła w końcu się wyżyć twórczo.
Po dodaniu dekoru komódka nabrała dziwnego wyrazu jakby miała twarz, moja córcia stwierdziła że ma wąsy:)) Być może zmienię ten dekor na inny, by pozbyć się tego wrażenia. Swoją drogą nie miałam jeszcze mebla z twarzą, no zobaczymy czy się polubimy;)
Komódka dostanie też krzesełko do kompletu, bo jest na tyle wysoka, że spokojnie można przy niej usiąść, ale muszę jeszcze nad nim popracować.

 Nowe uchwyty nadały szafeczce stylu 
 Uwielbiam świeże kwiaty, pomagają przetrwać szare zimowe dni.
Z rozpędu przemalowałam też wazon, wcześniej był koloru nieokreślonego brązowo... lepiej nie będę nazywać tej barwy po imieniu ;))
Nie chciałam zamalować komódki całkowicie tylko nadać jej tajemniczy bajkowy wygląd i dlatego jest lekko pokryta farbą białą, błękitną, srebrną i złotą. Po staryvh uchwytach, które musiałam odpiłować został ślad, który trzeba było zakryć szerokimi uchwytami.
Pierwsza w moim życiu wywiercona dziurka. Jeszcze trzeba było wkręcić w nią śrubkę od uchwytu, no i okazało się, że nie jest to takie proste, ale po wielu próbach w końcu się udało.
Gotowe drewniane dekory to prosty sposób na dodanie każdemu mebelkowi uroku
A tu szafeczka jeszcze przed zmianami. Wymagała dużo pracy, bo chwiała się na nóżkach i trzeba było je najpierw posklejać a później wyszlifować całość i pomalować.
 Pozdrawiam serdecznie moich blogowych gości i dziękuję za odwiedziny a ja biorę się za krzesełko dla mojej komódki. A jak u was czas poświąteczny? Oby do wiosny :))
Kristelle